Rolnicy i pszczelarze - konflikt, który jest a jednocześnie go nie ma
Data publikacji: 2019-07-05, Data modyfikacji: 2019-07-08
Czy rolnicy i pszczelarze szykanują siebie nawzajem? Jakiś czas temu do naszej redakcji dotarły informacje o rolnikach, którzy przyczyniają się do śmierci pszczół poprzez opryski oraz pszczelarzach, którzy szykanują rolników dopatrując się w każdym działaniu szkody na rzecz środowiska. Kto ma rację w tym konflikcie? Sprawdziliśmy w Wydziale Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego.
Jaworzno – z pozoru nierolnicze, bo to jednak miasto, a nie wieś, a jednak i tutaj mogłoby dojść do konfliktu między rolnikami a pszczelarzami. Okazuje się jednak, że nie należy brać do siebie wszystkiego, co się usłyszy. Bo tak naprawdę… nie ma konfliktu, co przyznały… skłócone strony! Są jedynie obawy i to najczęściej ze strony osób zupełnie niezorientowanych w przepisach i temacie. A podczas ostatniego spotkania sami pszczelarze przyznali, że w ubiegłych latach żadna pszczoła nie została zatruta na skutek oprysków.
W ostatnim czasie coraz więcej mówi się o szkodliwości wszelkich substancji chemicznych, a osoby przewrażliwione doszukują się teorii spiskowych a nawet próby pokonania nas wszystkich bronią chemiczną. Oczywiście szanujemy zamiłowania do działań wyłącznie naturalnych, ale musimy zdementować pogłoski, że opryski prowadzone przez rolników mogłyby zabić człowieka, kota bądź pszczołę.
Jak dowiedzieliśmy się w Wydziale Ochrony Środowiska UM, rolnicy pryskają swoje uprawy, bo… muszą. A nie po to, by zrobić komuś na złość. A stosowane substancje, choć chemiczne, są bezpieczne. Można to nawet porównać do suplementacji – wielu z nas łyka różne witaminy, ale gdyby spojrzeć na skład zażywanych wyrobów, to też znajdziemy tam chemię. Podobnie ze środkami ochrony roślin i nawozami – już z samej nazwy ich rolą jest ochrona roślin przed szkodnikami i odżywienie ich. A wszystko odbywa się według zasad.
Podstawowym dokumentem regulującym pracę rolników w zakresie oprysków jest Ustawa o środkach ochrony roślin. Dodatkowo każdy rolnik jest szkolony pod kątem stosowania środków i nawozów, a nawet ich przechowywania. Również sprzęt używany do oprysków musi mieć przeprowadzane badania techniczne. Każdy oprysk musi być szczegółowo odnotowany w dzienniku, który rolnik ma obowiązek prowadzić. Nad działalnością rolników czuwa Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa, która w każdej chwili może wejść na gospodarstwo bez zapowiedzi i skontrolować rolników pod kątem posiadanych substancji oraz sprawdzić ich pola. Nie sądzimy, by któryś z rolników mając świadomość możliwości niezapowiedzianych kontroli podejmował się ryzyka stosowania przeterminowanych środków czy dawek mogących zaszkodzić środowisku. A kary są naprawdę wysokie i często towarzyszą im jeszcze dodatkowe opłaty, np. związane ze zniszczeniem przeterminowanej substancji.
Wracając do samych pszczół, to wspomniana już Ustawa o środkach ochrony roślin określa odległości od uli czy wód, na których można dokonywać oprysków. Mało tego – wielu rolników również prowadzi pasieki, więc na pewno nie dążyliby oni do tzw. „samozaorania”. Gospodarstwa rolne liczące ponad 10 hektarów muszą posiadać tzw. strefy proekologiczne zajmujące 5 proc. powierzchni terenu, a przez cały okres wegetacji nie można na te strefy wjechać opryskiwaczem.
Jak widać – problem tak naprawdę nie istnieje, a odpowiedzi na wiele wątpliwości dają obowiązujące przepisy prawa. Zarówno rolnicy, jak i pszczelarze, mogą być spokojni.
Pełna treść wiadomości na: jaworzno.pl/?p=11025
jaworzno.pl, Źródło artykułu: jaworzno.pl